Wodzenie niedźwiedzia ma w Żywocicach już wieloletnią tradycję. Także i w tym roku w ostatnią sobotę karnawału grupa z niedźwiedziem trzymanym na uwięzi przez leśniczego odwiedziła wszystkie domostwa w całej wsi. Dużemu niedźwiedziowi towarzyszył mały niedźwiadek, wesoło podskakując i tańcząc. Jak obyczaj nakazuje w obrzędowym zespole nie zabrakło policjanta, strażaka, śmierci czy masarza.
W odwiedzanych domach największym postrachem kominiarza były młode dziewczyny, którym wysmarowanie twarzy sadzą wróży podobno rychłe zamążpójście. Gdy w domu brakowało dziewczyn kominiarz smarował innych domowników. Najbardziej surowy jednak w całej grupie był chyba policjant. Nie dość, że pilnował, aby ruch na drodze był nie utrudniony, to jeszcze wypisywał mandaty za każde przewinienie: za brudne auto przed garażem, za nadmierną czystość na podwórku czy nawet za długie oczekiwanie na otwarcie drzwi. Śmiechu i zabawy przy tym było, co nie miara.
Wymalowane cyganki zachęcały do tańca, zaś niesforny diabeł przy każdej nadarzającej się okazji psocił i straszył domowników. Nie zabrakło także młodej pary pchającej przed sobą wózek z dzieckiem, czy też lekarza czuwającego nad zdrowiem niedźwiedzia. Do tańca przygrywała kilkuosobowa grupa muzykantów, pod czujnym okiem samego prezesa LZS-u dowodzącemu muzykom rytmicznie na bębnie.
W radosnym nastroju ekipa przemierzała całą wieś od wczesnych godzin rannych do późnego popołudnia, by zdążyć na wieczorne, karnawałowe ostatki.Organizatorem tegorocznego wodzenia był Zarząd Ludowego Zespołu Sportowego w Żywocicach.Kolejne wodzenie niedźwiedzia już za rok.